środa, 29 maja 2013

Rozdział 5

No to w tym rozdziale mała zmiana,
 nowy początek... Coś się zaczyna dziać.... :D

No i tak mijały dni w nowym życiu, my chodziłyśmy codziennie do pracy, chłopacy grali w garażu albo oglądali telewizję, ale tak ogółem rzecz biorąc to nie robili nic. Nie mam pojęcia jak oni żyli i skąd mieli pieniądze na to życie, ale szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło. Często wieczorami lub w weekendy chodziliśmy pić albo do Rainbow albo zostawaliśmy w domu. Czas szybko leciał, minęło lato, jesień i zima. Wiosna szybko zawitała do Miasta Aniołów. Szara codzienność, zawsze to samo, nudziło mnie to już.
Ale w końcu coś się zmieniło... Chłopcy często znikali na dużą część dnia. W sumie to nie powinno obchodzić mnie, gdzie się szlajają, ale ktoś w tym domu musiał matkować, a poza tym to byli moi najlepsi przyjaciele... Zaczynałam się martwić.
Któregośtam dnia lata miałam wolne. Wstałam oczywiście wcześniej niż moi kochani współlokatorzy, zeszłam do kuchni, zrobiłam kawę, i siedziałam jak taki kołek na stołku w kuchni obserwując niebo i ciesząc się spokojem, choć nie przepadałam za ciszą, i takim osamotnieniem. Żeby przerwać tą ciszę, która stała się już nieznośna i nudna wstałam i włączyłam radio. Leciało akurat Iron Maiden – Aces High. Lubiłam tą piosenkę. Chyba kogoś przypadkowo obudziłam. Tym kimś był Duff. Nareszcie mogłam zapytać:
- Duff, powiesz mi o co chodzi z tym, że znikacie na całe dnie. Powiesz mi coś na ten temat, czy to ściśle tajne?
- Yy... - zakłopotanie – poczekaj, idę obudzić Hudsona.
Tak, każdy pretekst dobry, żeby się wykręcić...
- O co wam chodzi, że budzicie mnie o tak wczesnej porze? - mówił Saul z wyrzutem
- No więc, chodzi o to, że chciałabym się dowiedzieć czemu ostatnio znikacie na całe dnie... A tak poza tym, to dochodzi 10, wcale nie jest tak wcześnie...
- I ta głupia żyrafa musiała mnie obudzić, żebyś się o tym dowiedziała!? Nie mogłeś jej sam powiedzieć? - zapytał zwracając się do blondyna usiłującego włączyć palnik gazu.
- No co, nie wiedziałem czy to jakaś tajemnica, czy coś... I nie żyrafa, pudlu!
- Ja pierdolę, żadna tajemnica. I nie kurwa pudel!
- Chłopaki, powiecie mi to w końcu?
- Dobra dobra... - odpowiedział pudel – no więc, chodzi o to, że nie ma nas całymi dniami, bo musimy dostać się na koniec miasta...
- Aha, to może mnie oświecisz i powiesz w jakim celu musicie się tam dostać?
- No bo tak się składa, że jeździmy tam na próby, bo jesteśmy w prawdziwym zespole...
- Ciekawe, i to była ta cała tajemnica?
- No nie, to jeszcze nie koniec, some more patience dziewczyno... No bo chodzi o to, że się przeprowadzamy...
- Coo? Jak to, przeprowadzacie? Ale nie damy rady z Liz same opłacić całego domu za tą naszą nędzną wypłatę!
- To przeprowadźcie się z nami, a dom się sprzeda... - tym razem zabrał głos Duff nadal męczący się z czajnikiem. - No co, Axl się zgodzi, a Izzy pewnie powie whatever, jak zwykle...
- Jaki kurwa Axl i Izzy? - pytałam, z lekka poddenerwowana.
- No dobra, ja ci wszystko wyjaśnię – powiedział drugi blondyn, który nie wiadomo skąd nagle wziął się z kuchni – A więc, Axl to nasz wokalista, a Izzy to rytmiczny. Kiedyś tu do nas wpadli, jak byłyście w pracy i zaproponowali, żebyśmy założyli zespół...
- No to teraz to już wiem wszystko, chyba... Lecę po Liz, bo zaraz pewnie skończy...
- Ej blondynko, weź się może najpierw ubierz... - dodał Saul
- A fakt, dzięki pudlu! - odgryzłam się kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- Ann, czekaj – zawołał Duff.
- Co?
- Mogę wypić twoją kawę? Bo ten czajnik jest jakiś głupi...
- Możesz – parsknęłam śmiechem i pobiegłam na górę.
***

Po 20 minutach szybkiego marszu dotarłam pod biurowiec. Spotkałam Lizzy jak wychodziła z windy.

- Ej siostra, przeprowadzamy się gdzieś.
- Co, o czym ty mówisz? – pytała, chyba oszołomiona tym moim naskokiem.
- No, chodź tam na kawę, wszystko ci wyjaśnię... - mówiłam wskazując na kawiarenkę położoną nieopodal biurowca.
Siedziałyśmy w kawiarni popijając mrożoną kawę, a ja nawijałam i nawijałam. Opowiedziałam wszystko. Liz chyba się nawet ucieszyła, siedziała uśmiechnięta słuchając.
Szybko wróciłyśmy do domu. Wchodząc spotkałyśmy Saula wrzucającego różne rzeczy do pudeł.
- A to kiedy się wyprowadzamy? - zapytałam.
- Za godzinę będą tu Axl z Izzy'm.
- No to super, mamy godzinę... To spadamy się pakować. Ale chwilka, oni w ogóle wiedzą, że my przeprowadzamy się razem z wami?
- Nie, ale się dowiedzą... Spadajcie się pakować! - powiedział Mulat ze spokojem i poszedł po kolejne pudło.

2 komentarze:

  1. Aj no kocham te twoje opowiadanko, dobrze że mi linka dałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaa, ale to zajebiście słyszeć (no raczej widzieć, ale dobra...) No, jakoś musiałam zdobyć chociaż jednego czytelnika :D

      Usuń