No, to jest takie meeega króciutkie,
przepraszam x
Lecz
to co się stało było wręcz niemożliwe...
Nagle
otworzyłam oczy, rozejrzałam się i zauważyłam Lizzy, też
przytomną, nadal ściskałyśmy swoje dłonie.
-
Co się stało, gdzie my jesteśmy? - zapytałam przestraszona.
-
Nie wiem, przecież przed chwilą był wypadek, jak to możliwe, że
żyjemy?! - odparła, też przestraszona.
Kolejny raz spojrzałam na nią, a później za siebie i zauważyłam coś na
kształt wielkiej szyby czy ekranu. Podeszłyśmy do tego i
zobaczyłyśmy siebie, w tej taksówce, po wypadku. Nie żyłyśmy...
Widać
było nasze ciała i mnóstwo krwi wszędzie na około. Przód taksówki był totalnie
zgnieciony. Tir wykoleił się, a z jego przyczepy wypadło mnóstwo
szkła itp.
To
było nie do zrozumienia, nie do wyjaśnienia… O co do cholery chodzi?
***
Nagle Lindsay upadła - kolejny szok, cała sytuacja była przecież niemożliwa,
niezrozumiała, pokręcona, dziwna, a teraz (nawet jeśli był to tylko sen) straciłam jeszcze ją…
Miliony
myśli przewinęły mi się przez głowę, ale nagle straciłam
wszystkie siły i też upadłam, tracąc przytomność…
Znowu
wszystko przestało istnieć….
***
Ale
po jakimś czasie otworzyłam oczy, znów... Znajdowałyśmy się gdzieś
zupełnie indziej. Stałyśmy na jakiejś ulicy, przy przejściu dla
pieszych…. Co się do cholery dzieje?!?
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKrótki troszkę ;__; A ja już się napaliłam noo ;*
OdpowiedzUsuńNo wiem, czytałam kilka razy i starałam się jak najwięcej dopisac, no ale już nic więcej nie dało się wcisnąć :D Ogólnie, myślę, że to najkrótszy i raczej az tak krótkich nie będzie :)
UsuńUff to dobrze :) Wiesz lubię czytać takie dłuższe ;)
UsuńJeej, jest świetny. ;* Serio, genialnie piszesz.. no i znowu będę miała kompleksy..
OdpowiedzUsuńEj ej, żadne kompleksy :D Bo Ty piszesz przecież świetnie! LEpiej niż ja :**
UsuńNo na pewno.. przecież wiadomo, że nie ;*
UsuńOwszem :D
Usuń