sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 13

A więc, oto nowy rozdział :)
No i ogłaszam przerwę, nie wiem czy krótką, czy dłuższą.
Ale w najbliższym tygodniu raczej nic nie dodam.
;**
Ann Obudziłam się, leżąc na Duffie. Wyglądał tak słodko kiedy spał - lekko marszczył nos... Pocałowałam go i skulnęłam się na miejsce obok, po czym wstałam. Nie wiedziałam która jest godzina, ale za wcześnie być nie mogło - wczoraj późno zasnęliśmy... Ubrałam to, co leżało najbliżej łóżka, to jest jakąś koszulkę Duffy'ego i postanowiłam, że zejdę na dół, bo burczało mi już w brzuchu. Cichutko wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Na kanapie siedział Izzy, pisząc jakiś tekst na skrawku papieru. Poszłam do kuchni i tam znalazłam resztę domowników. Rzuciłam krótkie 'hej', a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Co, nigdy nie widzieliście dziewczyny, w dużym t-shircie? - zapytałam, bo nie wiedziałam o co im chodzi.
- Nie no, dziewczynę w t-shircie widzieliśmy, ale nie w takim stanie...- odpowiedział Slash, patrząc się na mój biust. Chyba musiałam zrobić kolejna dziwną minę, bo Liz szybko dodała:
- Idź się przejrzyj w lustrze...
No to poszłam do łazienki. Teraz zrozumiałam, czemu się śmiali, i czemu zboczeniec Saul, tak namiętnie gapił się w mój biust - na jego wysokości miałam taką dziurę, że połowę było widać. A do tego mój makijaż nadawał się jedynie do cyrku i to dosłownie - przez wczorajszy deszcz, cały tusz do rzęs mi się rozpłynął na pół  twarzy, a szminkę miałam rozmazaną nawet na brodzie... Szybko to zmyłam i pobiegłam na górę się przebrać. Kiedy wlazłam do pokoju Duffa, po moje rzeczy, on już nie spał, tylko się ubierał.
- No kochanie, muszę przyznać, że mnie podniecasz, ale niszczenie mojej koszulki, to nie najlepsze rozwiązanie...
- A weź spadaj... Idę się ubierać! - dodałam tylko i szybko poszłam do mojego pokoju. Zboczeńce everywhere! Szybko wciągnęłam czarną koszulkę 'Harley-Davidson', jeansowe shorty i niskie, czarne conversy.




Zeszłam na dół. W kuchni nadal stał skład 'śmieszków~zboczeńców', tylko tyle, że teraz dołączył do nich mój Duffy.
- I co, lepiej? - rzuciła sarkastycznie.
- Nie żeby coś, bo ładnie, ale chyba wolałem tamte widoki... - odpowiedział Slash.
- Gapiłeś się na cycki mojej kobiety?! - zapytał Duff, stawiając nacisk na 'mojej kobiety'.
- Jakiej twojej kobiety ? – zapytał Saul, parodiując głos żyrafy. - Przecież patrzyłem na cycki Ann...
- Tak, właśnie, Ann!
- Jesteście razem? - zapytała Liz, jakby nie zrozumiała aluzji, zarzuconej przez McKagana.
- Tak. - odpowiedziałam, przeciągając 'a' i zaczęliśmy się zachłannie całować. Chwilę (dobra, dłuższą chwilę) się tak całowaliśmy, kiedy przerwał nam Axl.
- Ej żyrafo, spokojnie, bo ją jeszcze udusisz. - Pokazaliśmy mu tylko fucka, nie przerywając sobie.


***

Liz
- Idę się najebać! - krzyknął Axl, kończąc naszą kłótnię i wyszedł z pokoju. Tylko zaczęliśmy związek i już się kłócimy...
- Kurwa... - szepnęłam, siadając na łóżko. No i co ja mam do cholery zrobić? Zachciało mi się płakać, ale się powstrzymałam. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach i zbliża się do pokoju. Myślałam, że będzie to Ann, ale do pokoju wszedł Steven.
- Ej no, co jest? - zapytał chyba troskliwym głosem.
- Nic!
- Tak jasne, przecież widzę! Axl wyszedł gdzieś sam, a ty siedzisz samotnie w pokoju, z głową schowaną w dłoniach. To coś znaczy!
- Wow, Steven, jaki się nagle mądry zrobiłeś...
- Wiadomo! No, ale nie ma użalania się, chodź na dół! - och ten Steven, zawsze umie w dobry humor wprawić. Uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka.
- Dzięki Steven! - powiedziałam, przytulając go. Zeszliśmy na dół. Poszłam do kuchni i wzięłam jedną, ze stojących na blacie butelek Jack'a Daniels'a. Usiadłam na kanapie, obok Ann, otworzyłam butlę i zaczęłam pić prosto z gwinta. Jak Slash!
- Siostra co jest? - Ann wyrwała mi butelkę z dłoni i odstawiła ją na stolik.
- No, bo pokłóciłam się z Axlem i on gdzieś poszedł... Ostatnie, co do mnie powiedział, to że idzie się najebać...
- To idź do niego, pogódźcie się i będzie 'happy end' dzisiejszego dnia...
- Tak, gdyby to było takie proste.
- Słuchaj Lizzy, w każdym związku są wzloty i upadki. Każdy się kłóci, to normalne. Ale Axlowi na tobie zależy, to widać! Po prostu ma ten jeden, z gorszych dni... - powiedział, uwaga uwaga, Steven. Wszyscy się na niego spojrzeli.
- Em, Adler, co ci się dzisiaj tak zbiera na mądrości? - zapytałam zdziwiona, choć to co powiedział było trafne i prawdziwe... Aż dziwne...
- Noo... Bo jestem taki kurwa samotny! Idę do Whisky a Go Go! Hudson idziesz?
- Jasne, że tak! - wstali i wyszli. Po chwili namysłu stwierdziłam, że Ann ze Stevenem mieli rację. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć i zapijać smutków. Idę poszukać Axla. Jeśli mnie naprawdę kocha, to sobie przebaczymy, a jeśli nie... Jeśli nie, to znaczy, że nie byliśmy sobie pisani... Mam tylko nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi.
Wyszłam z domu i udałam się w stronę Rainbow. To pierwsze miejsce, jakie przyszło mi do głowy.


***
Axl
- William Bruce Rose... - usłyszałem za swoimi plecami, siedząc przy barze w Rainbow. Jak ja tego dawno nie słyszałem. Obróciłem się, żeby sprawdzić, kto tak do mnie powiedział.
- Michelle? Michelle Young? - zobaczyłem moją dobrą, dawną kumpelę.
- Nie, Jimi Hendrix... Jasne, że Michelle Young!
- Oh Michelle, kopę lat! Co robisz w L.A?
- No, trochę czasu minęło, od kiedy się ostatni raz widzieliśmy... Co robię? Przyjechałam na kilka dni do znajomej.
- I poszłaś samemu do baru? Hm, nie zmieniłaś się...
- Ej, to nie tak... Poszłam do baru z tą znajomą, ale gdzieś się z kimś ulotniła...
Gadaliśmy tak jakiś czas, opowiedziałem jej, że mam kapelę, itp. W radiu zaczęło lecieć 'Your Song' Eltona Johna.
- Axl, skoro macie kapelę, to może mógłbyś napisać piosenkę dla mnie? Tak jak Elton John tą...
- Jasne, nie ma problemu.
- Dziękuję! - przytuliła mnie mocno i pocałowała w policzek.
- Aha, a więc tak spędzasz czas izolując się ode mnie... Już ci nie wystarczam? - zapytała Lindsay, która nagle znalazła się koło nas, po czym wybiegła z Rainbow płacząc. Nagle cały alkohol ze mnie wyparował, zacząłem myśleć i wybiegłem za nią. Widziałem ją, jak znika za rogiem ulicy. Najdziwniejsze jest to, że nic nie zrobiłem, a czuję się jak dupek...

__________________________________________________

Michelle Young
Dobra znajoma Axla i Izzy'ego, jeszcze z Lafayette.
Otwarta na nowe doznania i znajomości. Lubi pić i
imprezować, ale oprócz tego zajmuje się
sztuką - malowaniem obrazów.
Jednym słowem, jest artystką.


12 komentarzy:

  1. Ojć. Niefajnie się skończyło. Smutno mi...
    No ale mam pocieszenie w Ann i Duff'ie :3
    Huhu i te teksty.
    - I co, lepiej? - rzuciła sarkastycznie.
    - Nie żeby coś, bo ładnie, ale chyba wolałem tamte widoki... - odpowiedział Slash.
    - Gapiłeś się na cycki mojej kobiety?! - zapytał Duff, stawiając nacisk na 'mojej kobiety'.
    - Jakiej twojej kobiety ? – zapytał Saul, parodiując głos żyrafy. - Przecież patrzyłem na cycki Ann...
    ZAJEBIOZA :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, no tak jakos wyszlo i tak naprawde to nie wiem, co bedzie dalej, ni3 mam Pomyslow i Czasu I zbytnio Mozliwosci do pisania i wymyslania...
      No i Przepraszam Za tyle Bledow w Tym Komentarzu, Ale pisze Z tabletq, A on Jest Jakis T4zepniety...

      Usuń
    2. Hahah okey sponio :D Zobaczysz znajdziesz jakieś pomysły i napiszesz, bo ja na Ciebie licze :*

      Usuń
  2. Przeczytałam. Przyznaję, że mi się podoba. Na początku nie panowałaś nad narracją, no i było mało opisów ale wiem,że chciałaś iść Z akcją (mam tak samo)Teraz wszystko jest ok, naprawdę zajebiste opowiadanko. Czekam na więcej i zapraszam na mojego drugiego bloga( bo Next Station znasz)
    nothing-special-to-say.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że znam i oczywiście wpadnę :D No i fakt z ta narracją... No i ogólnie, dzięki wielkie za opinię :)

      Usuń
  3. NOWY U MNIE :*

    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/06/nothing-lasts-forever-rozdzia-22.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Ugh.. miałam doczytać rozdziały, ale nie udaje mi się to, bo rzadko siedzę na kompie (jakoś nie mam ochoty ostatnio) i myślę, że na początku wakacji wezmę się za siebie i nadrobię zaległości, bo początki mi się podobały ;) ;*

    Nie wiem, czy czytałaś mój ostatni rozdział.. ?http://patiencecommunityproperty.blogspot.com/2013/06/r46.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i przepraszam, że jeszcze nie skomentowałam... Obiecuję, że skomentuję, ale nie teraz. Mam pewne problemy, ale mniejsza o to :D
      No i jasne, zapraszam i miło, że się podobało :)

      Usuń
    2. Ok, nic się nie stało, w sumie już skomentowałaś :) Po prostu myślałam, że nie doszły do Ciebie wieści o nowym rozdziale.. ;p

      Usuń
    3. Doszły doszły :D Sprawdzam na bieżąco, jak mam czas :p No i Cię obserwuję :)

      Usuń
    4. Ah, no przecież, obserwujesz mnie ;D Jakie to miłe :)

      Usuń
  5. Nowy u mnie :D Zapraszam :)
    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/06/nothing-lasts-forever-rozdzia-23.html

    OdpowiedzUsuń