czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 11

No to w tym rozdziale pojawia się nowa bohaterka :)
No i daję tu kilka zdjęć :p
Miłego czytania :**

Lindsay
Była dopiero sobota rano. No, z Axlem jesteśmy razem już jakieś 40 minut. Co dziwne, wszyscy dzisiaj wstali wyjątkowo wcześnie. Siedzieliśmy, zajadając kanapki i pomyślałam, że fajnie byłoby wyrwać się z domu. Może pojechalibyśmy na plażę? Fajnie by było, jest gorąco, a siedzenie na dupie i nic nie robienie jest dołujące...
- Ej, ludzie, może wybralibyśmy się na plażę? No bo, ile można siedzieć w domu?
- Tak, świetny pomysł! - potwierdził Axl.
- No tak, w sumie to jest cieplutko, ja to bym się przejechała! - powiedziała Ann, wybiegając z kuchni.
- Ja się zgadzam z Ann! - szybko dodał Duff.
- Slash, Steven, a co wy o tym myślicie, hmm? - dzisiejszy dzień, jak na razie, był naprawdę dziwny... Wszyscy wcześnie wstali, a Steven ze Slashem siedzieli cicho i spokojnie... To do nich nie podobne...
- Tak, możemy jechać! - wrzasnął Steven, a na jego twarz powrócił ten charakterystyczny zaciesz. - No, ja też się zgadzam. Ale weźmiemy coś na popijawę, no nie? - no i powrócił TEN Slash. Popijawa, to dla niego najważniejsze. No, prawie najważniejsze. Jest jeszcze gitara... - aha, no i jeszcze wzięlibyśmy gitary, może jakieś ognisko rozpalili i pograli! - jakby mi w myślach czytał!
- Ale jak to, ognisko w dzień, to ma raczej mało sensu... - pomysł fajny, gorzej z realizacją.
- No, to może zostalibyśmy na plaży na noc... Van jest duży, wyśpimy się... - tym razem odezwał się Izzy.
- Czyli, że wszyscy się zgadzacie? - zapytałam, żeby się upewnić.
- Tak! - odpowiedzieli wszyscy chórkiem.
- No to świetnie, a teraz takie pytanie retoryczne – to gdzie pojedziemy? Albo inaczej, mamy gdzieś jakąś mapę? - kolejny problemik...
- Jeśli nie ma mapy w vanie, to nie mamy...
- To pójdę sprawdzić, a jak nie będzie, to pójdę do sklepu. - oznajmiłam i wyszłam.
Otworzyłam vana i dokładnie przeszukałam wszystkie zakamarki, w których mogłaby się zapodziać mapa. Oczywiście jej nie było, no i trzeba było iść do sklepu. Na szczęście był niedaleko, więc szłam tylko 10 minut. Na wszelki wypadek kupiłam kilka map. Już wracałam do domu, kiedy ktoś na mnie wpadł. Przewróciłam się, ale szybko podniosłam. Zobaczyłam, że ten kto na mnie wpadł, to dziewczyna, o brązowych włosach i jasnej karnacji. Zauważyłam też, że siedziała na chodniku, trzymając się za kostkę.
- O jejku, ja bardzo przepraszam, nic ci nie jest? - pytałam.
- Nie, tylko kostka mnie cholernie boli... - odpowiedziała z małym grymasem na twarzy, ale czułam, że chciała być miła.
- To, chodź, podeprzyj się na mnie, pomogę ci wstać. - powiedziałam do niej serdecznie, podchodząc bliżej.
- Dzięki, to miłe. - wstała – jestem Victoria. – powiedziała podając mi rękę.
- Ja jestem Lindsay. – uścisnęłam jej dłoń. - Ta kostka ci puchnie, trzeba ją szybko zabandażować! Mieszkasz gdzieś tutaj?
- Nie, mieszkam kilka przecznic stąd, odwiedzałam tylko znajomą.
- To w takim razie zapraszam do mnie, opatrzę ci tą kostkę.
- Ale serio? Bo wiesz, mogę wziąć taksówkę...
- Nie, bo ona ci za szybko puchnie. A ja mieszkam jakieś 3 minuty drogi stąd. Chodź. Tylko ostrzegam, mieszkam z siostrą i 5 przyjaciół...
- Noo dobra, tylko musisz mi pomóc jakoś iść. No i dziękuję!
Szłyśmy, kilka razy zataczając się, jak byśmy były pijane. Ale czas przewidziałam trafnie – jakieś trzy minuty później, stałyśmy pod drzwiami Hellhouse. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy. I znowu dziwna atmosfera – było cicho,ł na dole nikt nie siedział.
- To usiądź sobie na fotelu albo kanapie, a ja pójdę po apteczkę.
Po jakiś dziesięciu sekundach usłyszałam wrzaski. Dokładniej – wrzaski mojej siostry. Do kuchni wleciał Steven z Duffem i Slashem, którzy rzucali sobie bielizną Ann.
- Ej chłopaki, to nie jest śmieszne, oddawajcie! - mówiła z wyrzutami.
- Nigdyyy! - śmiał się Adler.
- Tak, to zaraz zobaczymy! - krzyknęła i pobiegła na górę. Chłopaki na chwilę zaprzestali zabawy i przenieśli się do salonu, wypatrując Ann, na klatce schodowej. Długo nie musieli czekać, bo zaraz pojawiła się na dole. W rękach trzymała Gibsona Les Paula, należącego oczywiście do Slasha, szczęśliwe pałeczki Stevena i czarny bas Duffa.
- A teraz chłopcy, grzecznie oddajcie to, co należy do mnie... - powiedziała głosem psychopaty - … albo rozwalę to wszystko na drobny mak! - dodała krzykiem.
- No dobra... - podeszli do niej ze spuszczonymi głowami, przewiesili przez rękę, jej rzeczy i odebrali to, co było ich. Stali teraz w czwórkę przy schodach i patrzyli, czy ich dobytkowi nic się nie stało.
- Ładne zrobiliście wrażenie na Victorii... - powiedziałam spokojnie, ale donośnie.
Wszyscy na te słowa odwrócili się i dopiero spostrzegli, że na kanapie ktoś siedzi.
- Heh... - Ann zaśmiała się z zakłopotaniem. Wrzuciła to, co trzymała w rękach na schody i podeszła się przywitać. - Cześć, jestem Ann, siostra Lindsay, a z tego, co już usłyszałam, ty to Victoria.
- Tak, nazywam się Victoria Catthy. - odpowiedziała i w sumie dopiero teraz poznałam jej nazwisko.
- Ja jestem Steven. - pomachał Adler, nadal stojąc pod schodami.
- Duff. - krótko przedstawił się McKagan i też machnął. A Slash stał jak wryty i nic nie mówił. Tylko się gapił.
- On ma na imię Saul, ale mów mu Slash. - wskazałam na Hudsona. Nagle się ocknął.
- Sam mógłbym się przedstawić...
- Tak, jasne... Stałeś jak wryty i nic nie mówiłeś... A teraz spadajcie się spakować, za jakieś 20 minut wyjeżdżamy! Aha, Ann...
- No?
- Powiedz Axlowi, żeby mnie spakował, bo muszę zabandażować kostkę Victorii.
- A, okej. A co się stało?
-
Wpadłam na twoją siostrę, wywaliłyśmy się i chyba ją skręciłam. Znaczy kostkę, nie Liz. - szybko wyjaśniła Vica.
- Aha. - odpowiedziała Ann i pobiegła na górę. Ja sprawnie i szybko zabandażowałam nogę Victorii, więc miałyśmy jeszcze trochę czasu, żeby pogadać. Lepiej się poznałyśmy, ona okazała się naprawdę super. Słucha takiej muzyki, jaką grają chłopaki, czyli w sumie taką, jaką od niedawna słucham i ja.
- Dobra, to ja będę się zbierać. W końcu za chwilę wyjeżdżacie...
- No okej, ale możemy cię podwieźć...
- Nie, pojadę taksówką.
- No dobra, to cię odprowadzę, bo jeszcze nie jest najlepiej z twoją kostką... Ale niedługo powinna się zagoić.
- Okej. To czekaj, może ja ci zapiszę swój numer, kiedyś byśmy poszły sobie na jakąś kawę albo coś.
- Dobry pomysł. Masz. - podałam jej notesik i długopis.
Wyszłyśmy przed Hellhouse i szybko złapałyśmy taxi. Przez to pół godziny bardzo ją polubiłam. A Slashowi chyba wpadła w oko, bo stał jak taki kołek i się na nią gapił. No mniejsza o to, czas zwijać się na plażę. Weszłam z powrotem do domu, a wszyscy siedzieli już na kanapie. Na około stały dwie torby, w których wszystko było zapakowane.
- No dobra, wszystko już jest, tylko jedno pytanie kochanie, gdzie jedziemy? - zapytał Axl. Rozłożyłam mapę i wszyscy nad nią stanęliśmy.
- To może tu, znaczy na Santa Monica? -- zapytał Slash. - Z tego co pamiętam, to jest tam mini wesołe miasteczko i molo czy coś takiego.
- Niee! Tam jest za dużo ludzi! Jak chcemy przenocować na plaży, to gdzieś gdzie jest spokojnie!
- No fakt, Izzy ma rację.
- No to gdzie pojedziemy? - znów zapytał Saul.
- Może tu. - Ann wskazała palcem na plażę przy L.A. International Airport.
- To jest przy lotnisku...
- No to co, widok startujących i lądujących samolotów nikomu przecież nie przeszkadza... A poza tym, w tamtej okolicy nikt nie mieszka, więc nie będzie ludzi na plaży!
- W sumie... masz chyba rację, to co, jedziemy tam?
- Tak! - odpowiedziała reszta chórkiem. - To okej, więc zabierajcie dupy z kanapy i jedziemy!
Zapakowaliśmy nasze rzeczy do vana i ruszyliśmy. Axl prowadził, więc ja siedziałam z nim z przodu. Na końcu siedziała Ann z Duffem i Stevenem, a pośrodku Izzy ze Slashem. Cała nasza siódemka...

- To jak mam jechać?- A więc, z tego co widzę na mapie, to musisz przejechać przez Santa Monica Boulevard, dalej skręcić na San Diego Freeway, zjechać na Century Freeway, dalej przez El Segundo Freeway, a w końcu skręcić na S Marine Ave, no i tam gdzieś się zatrzymamy...
- Świetnie kochanie, ale lepiej by było, jak byś powiedziała coś w stylu 'tu jedź prosto, a później ci powiem jak będziesz miał skręcić' albo ' jesteś najlepszy Axlku!' - parodiował mój głos.
- No, jesteś świetny Axlku, ale co to ma do jazdy?
- Nic, ale taka prawda...
- No i skromny do tego... - dodała moja siostra.
- No więc, w takim razie, to jedź tam prosto, a później pokieruję cię dalej kochanie...



Ann
Podróż jakoś mijała i mimo że zajęła nam ok. 40 minut, to Slash i tak spał. Ja siedziałam pomiędzy Duffem, a Stevenem, więc raczej by mi się nie udało zasnąć. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Plaża była ładna i faktycznie nikogo tu nie było. Tylko my. Może tym lepiej, bo chłopaki jeszcze siarę by nam zrobili... Chwyciłam aparat i wyszłam z vana.
- Ej ej, Ann, stój! - zatrzymał mnie Duff.
- No co jest? - zapytałam zdziwiona.
- Oddawaj aparat, dzisiaj to ja będę robił zdjęcia!
- Nie ma mowy! - wyrwał mi go z rąk.
- Haha, nie dosięgniesz go! - no i faktycznie bym nie dosięgnęła, no w końcu McKagan był ode mnie o wieele wyższy. 'No cóż' pomyślałam i poszłam rozłożyć się na piasku.
Dzień minął szybko, ale fajnie. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko na plaży, Duff z Izzym i Slashem wzięli gitary, więc coś tam śpiewaliśmy. Oczywiście Slash zabrał ze soba swoich wiernych kumpli: Jack'a Daniels'a i Nightrain'a. Miałam ochotę się upić, więc tak też zrobiłam. No, ale nie byłam wyjątkiem. Każdy duuużo wypił i zasnęliśmy przy ognisku, chociaż mieliśmy spać w vanie. Następnego dnia miałam kaca, tak jak i Liz. Jednak nie byłyśmy tak wprawione jak chłopcy. Wróciliśmy do domu ok. 14. Tak przeminął weekend. Całe szczęście miałam jeszcze tydzień chorobowego, chociaż byłam już zdrowa. Lindsay też wzięła urlop. Po powrocie do domu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, tylko Axl i Liz zostali na dole, oglądając telewizję. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Śnił mi się ten pobyt na plaży. Było naprawdę zajebiście!






















3 komentarze:

  1. Łołoło ! Zajebioza siostra :** Nowa bohaterka *.*
    I te zdjęcia to już w ogóle meegazajebioza ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3
      No i pytałaś kiedy nowa bohaterka, no to dodałam :p
      A co do zdjęć, to pomyślałam, że byłoby fajnie, gdyby były, no to też dodałam :p Miło mi, że się podoba :D

      Usuń
  2. Nowy u mnie :) Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń