Dziękuję, za ponad 400 wyświetleń!
No i 60 komentarzy, choć pewnie połowa to moje :p
No i wstawiam nowy rozdział :D
Lindsay
Nareszcie
miałam wolne! Sobota zaczęła się spokojnie, tak melancholijnie.
Obudziłam się o 8.00. Chyba przestawiłam się na tryb wczesnego
wstawania... Wstałam cicho z łóżka i wyszłam z pokoju na
palcach, tak, żeby nie obudzić Ann. Spała tak słodziutko,
niemalże przypomniały mi się wszystkie chwile z dzieciństwa. Z
jednej strony to było świetne, ale z drugiej koszmarne. Tak bardzo
chciałabym zapomnieć o przeszłości. O rodzicach, o Cindy i innych
przyjaciołach. O tamtych czasach... Żyć tak, jak przykładowo Axl
– nie wie, że w przyszłości będzie coś takiego jak powiedzmy
facebook. Albo tablet czy smartphone.
Ale nie mogę zadręczać się takimi myślami, bo wtedy to już na
pewno nigdy nie uda mi się żyć tak, jakbym serio urodziła się w
1965... Dobra, koniec! Obróciłam głowę i cichutko przemierzałam
korytarz, schody. Zeszłam na dół i co dziwne, zastałam kogoś w
kuchni... Axl siedział tyłem do mnie, paląc papierosa i patrząc
przez okno. Podeszłam do niego na palcach i zakryłam mu oczy.
-
Zgadnij kto to. - powiedziałam pół-szeptem.
- Izzy? - powiedział żartobliwie – Lindsay, przecież wiem, że to ty!
- Izzy? - powiedział żartobliwie – Lindsay, przecież wiem, że to ty!
-
Tak? A niby skąd to tak świetnie wiedziałeś? - odkryłam mu oczy
i zapytałam akcentując końcówkę każdego wyrazu.
- A
stąd, że widziałem twoje odbicie w szybie. - uśmiechnął się
słodko. Podsunęłam sobie stołek, siadając naprzeciwko niego.
- Co tu tak wcześnie robisz? - zapytałam, nalewając sobie wody do szklanki. W końcu po to przyszłam do kuchni.
- Siedzę – odpowiedział.
- No to, to ja wiem, ale dlaczego tutaj tak siedzisz o tej godzinie? To do was raczej nie podobne, żeby wstawać tak wcześnie...
- Obudziłem się i zszedłem... Cała historia. - mówił spokojnie, delikatnie się uśmiechając. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś pół godziny, kiedy zrobiło się całkowicie cicho, nic nie mówiliśmy, tylko siedzieliśmy blisko, patrząc sobie w oczy. Było trochę niezręcznie, ale nie chciałam tego przerywać.
Axl
Z Lindsay rozmawiało mi się świetnie. Ona była świetna. Piękna, zabawna, rozmowna... Axl, ty idioto! Powiedz wreszcie co do niej czujesz! Może ona czuje to samo, może zgodzi się być ze mną. Ale co jeśli nie? No to wtedy pewnie powie, że nie czuje tego samego, ale nadal będziemy się przyjaźnić. Na pewno tak powie! Kurwa! - biłem się z myślami. Kochałem ją, ale bałem się odrzucenia... Co mi tam, powiem jej co czuję, właśnie teraz! Jest spokojnie, cicho, każdy jeszcze śpi, więc na mnie nie nakrzyczy. Mówię!
- Lindsay, słuchaj... - no i zacząłem mówić. Ale co dalej?! - bo ja... Ymm... Ja, znaczy ten, no... - co się ze mną dzieje? Zawsze pewny siebie, a teraz gadam jak jakiś bachor, który musi tłumaczyć się przed matką...
- No, mów Axl. - powiedziała tym swoim pięknym, spokojnym głosem, serdecznie się uśmiechając.
- Bo chodzi mi o to, że ja... Że cię kocham! - wreszcie to powiedziałem! Teraz tylko jej reakcja... Nic nie mówi... - Kurwa, wiedziałem, zrobiłem z siebie debila... - powiedziałem to na głos? Ja pierdolę...
- Nie, nie zrobiłeś Axl! - chwyciła mnie z dłonie – ja, ja też coś do ciebie czuję... - powiedziała szybko.
- Serio? Ale naprawdę?!
- Tak serio i naprawdę, jak prawdziwe jest to, że jestem brunetką. A zapewniam, nie farbowałam się. - uśmiechnęła się i podniosła ręce w geście obrony.
- Aa, czy zechciałabyś ze mną być? Tworzyć parę, związek...
- Zechciałabym! - znów się uśmiechała, patrząc mi głęboko w oczy. Pocałowałem ją.
Lindsay
Pocałował mnie, Axl mnie pocałował... Jestem z nim w związku. Wow, wszystko potoczyło się tak szybko... Był taki nieśmiały, kiedy wyznawał mi uczucie. Wręcz słodki. A jak całował! Jego ciepłe usta muskały mnie delikatnie. Byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa! Tak, jak dawno nie byłam. Ale boję się... W końcu Guns n' Roses pewnie staną się sławni... Trasy, koncerty i... fanki! Napalone fanki wzdychające do rudzielca, który teraz jest ze mną... Ale wierzę, że mnie nie zdradzi! No bo, przecież gdyby mnie tak prawdziwie nie kochał, to wyznanie nie przyszłoby mu tak trudno... - tysiące myśli przewijały mi się przez głowę. Wątpliwości i nadzieje. Ale, na szczęście z następnej partii przemyśleń wyrwał mnie kolejny pocałunek mojego mężczyzny. Tak, jestem pewna, że mnie kocha! Jeśli by tak nie było, to jego pocałunki nie byłyby tak namiętne i pełne uczuć, tylko sztuczne i puste...
- Uuuu... - usłyszałam za moimi plecami, gdy namiętnie się całowaliśmy. Odwróciłam się i ujrzałam moją siostrę, ze szczerym uśmiechem na twarzy. - Przepraszam, ale nie wiedziałam, że spotkam tu jakiś zakochańców. Ale wiecie co? Jesteście słodcy i do siebie pasujecie! - mówiła, opierając się o szafkę.
- Dz-dzięki... - wydukałam, bo nie wiedziałam, co mogłabym innego odpowiedzieć.
- Dobra, to ja sobie pójdę, nie będę przeszkadzać, a wy sobie ymm, róbcie co chcecie. - uśmiechnęła się i wyszła. Pobiegła do góry.
- To było dziwne... Ale też miłe! - stwierdził Axl. Znów zaczęliśmy się całować. W pewnym momencie błysnęła koło nas lampa błyskowa. To była Ann, znowu. Zrobiła nam zdjęcie... Nasza pierwsza wspólna fotka... W sumie fajnie.
- Co tu tak wcześnie robisz? - zapytałam, nalewając sobie wody do szklanki. W końcu po to przyszłam do kuchni.
- Siedzę – odpowiedział.
- No to, to ja wiem, ale dlaczego tutaj tak siedzisz o tej godzinie? To do was raczej nie podobne, żeby wstawać tak wcześnie...
- Obudziłem się i zszedłem... Cała historia. - mówił spokojnie, delikatnie się uśmiechając. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś pół godziny, kiedy zrobiło się całkowicie cicho, nic nie mówiliśmy, tylko siedzieliśmy blisko, patrząc sobie w oczy. Było trochę niezręcznie, ale nie chciałam tego przerywać.
Axl
Z Lindsay rozmawiało mi się świetnie. Ona była świetna. Piękna, zabawna, rozmowna... Axl, ty idioto! Powiedz wreszcie co do niej czujesz! Może ona czuje to samo, może zgodzi się być ze mną. Ale co jeśli nie? No to wtedy pewnie powie, że nie czuje tego samego, ale nadal będziemy się przyjaźnić. Na pewno tak powie! Kurwa! - biłem się z myślami. Kochałem ją, ale bałem się odrzucenia... Co mi tam, powiem jej co czuję, właśnie teraz! Jest spokojnie, cicho, każdy jeszcze śpi, więc na mnie nie nakrzyczy. Mówię!
- Lindsay, słuchaj... - no i zacząłem mówić. Ale co dalej?! - bo ja... Ymm... Ja, znaczy ten, no... - co się ze mną dzieje? Zawsze pewny siebie, a teraz gadam jak jakiś bachor, który musi tłumaczyć się przed matką...
- No, mów Axl. - powiedziała tym swoim pięknym, spokojnym głosem, serdecznie się uśmiechając.
- Bo chodzi mi o to, że ja... Że cię kocham! - wreszcie to powiedziałem! Teraz tylko jej reakcja... Nic nie mówi... - Kurwa, wiedziałem, zrobiłem z siebie debila... - powiedziałem to na głos? Ja pierdolę...
- Nie, nie zrobiłeś Axl! - chwyciła mnie z dłonie – ja, ja też coś do ciebie czuję... - powiedziała szybko.
- Serio? Ale naprawdę?!
- Tak serio i naprawdę, jak prawdziwe jest to, że jestem brunetką. A zapewniam, nie farbowałam się. - uśmiechnęła się i podniosła ręce w geście obrony.
- Aa, czy zechciałabyś ze mną być? Tworzyć parę, związek...
- Zechciałabym! - znów się uśmiechała, patrząc mi głęboko w oczy. Pocałowałem ją.
Lindsay
Pocałował mnie, Axl mnie pocałował... Jestem z nim w związku. Wow, wszystko potoczyło się tak szybko... Był taki nieśmiały, kiedy wyznawał mi uczucie. Wręcz słodki. A jak całował! Jego ciepłe usta muskały mnie delikatnie. Byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa! Tak, jak dawno nie byłam. Ale boję się... W końcu Guns n' Roses pewnie staną się sławni... Trasy, koncerty i... fanki! Napalone fanki wzdychające do rudzielca, który teraz jest ze mną... Ale wierzę, że mnie nie zdradzi! No bo, przecież gdyby mnie tak prawdziwie nie kochał, to wyznanie nie przyszłoby mu tak trudno... - tysiące myśli przewijały mi się przez głowę. Wątpliwości i nadzieje. Ale, na szczęście z następnej partii przemyśleń wyrwał mnie kolejny pocałunek mojego mężczyzny. Tak, jestem pewna, że mnie kocha! Jeśli by tak nie było, to jego pocałunki nie byłyby tak namiętne i pełne uczuć, tylko sztuczne i puste...
- Uuuu... - usłyszałam za moimi plecami, gdy namiętnie się całowaliśmy. Odwróciłam się i ujrzałam moją siostrę, ze szczerym uśmiechem na twarzy. - Przepraszam, ale nie wiedziałam, że spotkam tu jakiś zakochańców. Ale wiecie co? Jesteście słodcy i do siebie pasujecie! - mówiła, opierając się o szafkę.
- Dz-dzięki... - wydukałam, bo nie wiedziałam, co mogłabym innego odpowiedzieć.
- Dobra, to ja sobie pójdę, nie będę przeszkadzać, a wy sobie ymm, róbcie co chcecie. - uśmiechnęła się i wyszła. Pobiegła do góry.
- To było dziwne... Ale też miłe! - stwierdził Axl. Znów zaczęliśmy się całować. W pewnym momencie błysnęła koło nas lampa błyskowa. To była Ann, znowu. Zrobiła nam zdjęcie... Nasza pierwsza wspólna fotka... W sumie fajnie.
No znalazłam bloga :D O kurde fajnie, że są już razem. Wg taki nieśmiały Axl *.* Sama się do siebie śmiałam, gdy to sobie wyobraziłam :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie, ale tak mnie jakoś naszło :D Znają się już całe 2 lub 3 tygodnie :D Miłość rozkwitła :)
UsuńHuhu i dobrze :*
UsuńZapraszam do mnie, do obejrzenia albumu ze zdjęciami (Nothing Lasts Forever) :D
OdpowiedzUsuńOoo, jasne, już wpadam :D
UsuńZajebiste, zajebiste, ale nie ogarniam jednej rzeczy... Czy Ann i Liz nie powinny znać Gunsów i wiedzieć, że będą sławni skoro są z przyszłości??? Lece czytać dalej na koniec skomentuję
OdpowiedzUsuńNo niby tak, ale wymyśliłam sobie, że nigdy nie miały stycznosci z muzyką tego typu, bo nawet nie były jakimiś milosniczkami muzyki ogólnie :p W mojej głowie wszystko wyglądało superaśnie :D I dzięki za komentarz, to dużo dla mnie znaczy ♥
UsuńSupcio, no i zdjęcia! I ten moment z pocałunkiem... dzisiaj nie zasnę, muszę najpierw wszystko przeczytać.
OdpowiedzUsuń